Sunday, March 7, 2010

zażółwienie

Co będę owijał. Czesem bywa ciężko. Odrętwienie jakieś. Melancholia. Taki wspaniały Rzym, a ja siedzę w pokoju sam zażółwiony w sobie.
Oj, pewnie każdy zna taki stan.

Tu, we Włoszech, problemem większości mieszkań jest to, że są ciemne. Okno, przez które tak pięknie wpada światło do mojego pokoju, jedst jednak tylko jedno, małe na cały duży pokój. Kaloryfer to raptem 4 żeberka rozkręcane popołudniami.
Zawsze trzeba się przemóc, by wyjść z jaskini na otwartą przestrzeń do życiodajnego światła. Nawet, jeśli częściowo wpada ono do środka, dając jakiś zwiastun światłości i ciepła, jakie czeka na zewnątrz.

Dziś i wczoraj z czegoś podobnego wychodziłem niezmiennie dzięki kontaktowi z innymi ludźmi. Przemogłem się i poszedłem na spotkanie z innymi erasmusami. Albo rozmowa i trochę śmiechu przez skajpa. Tak.

5 comments:

  1. wiem, bo widzę po archie - ona siedzi za zasuniętymi roletami i zawsze taka jakaś zdechła. wyłaź na miasto, w w-wie dziś słońce było, od razu inaczej się patrza sercem. poza tym trza się dotleniać, nawet spalinami spod piaggiów i fiatów.

    ReplyDelete
  2. albo zrób coś dziwnego!czego jeszcze nie robiłeś - ja na przykład bym się wykąpała w fontannie;)

    albo jedź w jakieś dziwne miejsce!Polecam EUR - takie futurystyczne dziwo na obrzeżach wiecznego miasta:)

    ReplyDelete
  3. EUR - to jest swietna mysl! Pojadę tam, hihi! No i morze, morze! a na fontanny niestety jeszcze za zimno, niektóre w ogole nieczynne są jeszcze. Co do di Trevi to jeszcze nie widziałem w tym roku;)

    ReplyDelete
  4. mój kolega za kąpiel w di trevi wylądował na włoskim komisariacie ;-/ także nie radzę. Trzymaj się Pawle, ślę warszawskie promienie słońca :-D

    ewelinku

    ReplyDelete
  5. chłoń miasto.. zwiedzaj, szukaj, spaceruj...
    a jak masz ochotę pogadać to do mnie na skypa! :)

    ReplyDelete